poniedziałek, 28 stycznia 2013

Pierwszy rozdział opowiadania.

Ps: całość opowiadania jaką do tej pory napisałam, znajdziesz: http://oderwijsieodrzeczywistosci.blogspot.com/p/opowiadanie.html

No więc tak. To jest wstęp do mojego opowiadania. Będzie ono o wszystkim. Postaram się, żeby Wam się podobało.

Główni bohaterzy :
~. Wiktoria
~. Kamila
~. Antek
~. Inni
  • Rozdział pierwszy.
A wszystko zaczęło się od głupiej wpadki na imprezie. Był styczniowy, chłodny zimowy wieczór. Ja i Antek znaliśmy się ze szkoły. Znaczy... Znaliśmy się to za wiele powiedziane. Po prostu kojarzyliśmy się nawzajem. Moja dobra kumpela, Kamila zorganizowała imprezę, miała to być mała babska impreza. Szczerze powiedziawszy wcale nie chciało mi się na nią iść. Nie miałam się w co ubrać, a na dodatek dostałam okresu. Głowa mnie bolała i dochodziłam do siebie po wczorajszym treningu- tańczyłam. Zdecydowałam się jednak pójść, Kamila by mnie zabiła. Założyłam więc czarną sukienkę, czerwone szpilki i kopertówkę. Tata zawiózł mnie pod jej dom. Była to około godzina 22. Weszłam do środka. Szczerze powiedziawszy, zdziwiłam się. Nie przypuszczałam że przyjdzie tyle osób. Jej dom wymiatał. Był jak mały pałac. Tym razem to się przydało. Weszłam i zaczęłam rozglądać się za Kamilą. Praktycznie nikogo tam nie znałam. Poszłam do jej pokoju, nie było jej. Muzyka była tak głośna, że nawet gdybym zadarła się na śmierć, nie usłyszała by mnie. Zaczęłam pytać ludzi, czy może przypadkiem jej nie widzieli. Oczywiście, połowa osób, nawet nie wiedziała kto to jest KAMILA. Nie chciałam wnikać, trochę się bałam. Bo w końcu gdzie ona mogła być. A gdzie jej rodzice? Zastanowiłam się i zobaczyłam ją na parkiecie obmacującym się z Antkiem- wredny typek ze szkoły. Nie lubiłam go. Czasami mijaliśmy się na korytarzu. Podeszłam do niej, złapałam ją za rękę i wyciągnęłam stamtąd.
Pomyślałam chwilkę, i nie przypominałam sobie, żebym się uśmiechała. Ale co tam, raz się żyje. Nie lubiłam go, ale robi dobre wrażenie.

- Ejj, maleńka. Gdzie Twoi rodzice?- zaśmiałam się i starłam z jej policzka jego ślinę.
- Oj tam, oj tam. Teraz się tym przejmujesz?- zaczęła się śmiać, i chyba miała nadzieję że jej rodzice się o tym nie dowiedzą.
- No jak to ? Przecież oni Cię zabiją!- spojrzałam na nią z powagą. - Tylko nie myśl sobie, że ja będę to sprzątać.- Zaśmiałam się i spojrzałam na nią.
- Luzik, moi starsi są na mazurach. Wracają w poniedziałek. Wiesz, a co do sprzątania, to wynajmę sprzątaczkę. Chyba, że ty chcesz zarobić.- powiedziała Kamila i zaczęła się śmiać.
- Hahahaha. Bardzo śmieszne. - przewróciłam oczami i walnęłam ją lekko w rękę. - Człowieku, ogarnij się i nie pij już! Ja dopiero przyszłam, a Ty już obmacujesz się z tamtym.- uniosłam prawą brew do góry i spojrzałam się na przyjaciółkę jak na debila.
-  Dziecko me drogie, jest sobota. Trzeba się bawić.- spojrzała na mnie i pocałowała mnie w usta.
- Twoja zabawa, ja już ją znam- odparłam uśmiechając się.- No dobra, chodźmy. Jak to Ty mówisz " kulturalnie się pobawić "
No i wtedy weszłyśmy z powrotem do domu. Nie powiem, trochę zmarzłyśmy. Był to środek zimy. A my wyszłyśmy na dwór. Ona to pewnie wiele nie odczuła, była tak pijana, że się z resztą wcale nie dziwię. Gdy tam weszłam, nie wiedziałam gdzie się schować. Nikogo nie znałam, a nie widziałam żadnego chłopaka, z którym mogłabym zagadać. Ale nagle ktoś złapał mnie za ramię. Myślałam że to Kamila, więc szybko się odwróciłam i jak to my... Chciałam złapać ją za cycka. Gdy się odwróciłam, zobaczyłam Antka.
- Ooo hej. - uśmiechnęłam się do niego. - Przepraszam, że obmacuje Ci cycka, ale myślałam, że Ty to Kamila... - urwała w połowie zdania i poklepała go po klacie. - Sprawdzam tylko, czy pakujesz.- poruszyła brewkami i spojrzała na jego klatkę piersiowa. - Ja to tak w ogóle jestem Wiktoria.
- Tak tak. Wiem. Ja Cię znam, nie wiem czy Ty mnie, ale ja Cię obserwuje od dłuższego czasu.
- Emm, czyli mam się bać?- spojrzała na niego z dziwną miną.
- Nie, no coś Ty. Po prostu jesteś słodka.
- Skąd wiesz, że jestem słodka?- zaśmiałam się.
- Myślę tak, bo za każdym razem jak koło Ciebie przechodzę, to tak uroczo się uśmiechasz...

Ps: całość opowiadania jaką do tej pory napisałam, znajdziesz: http://oderwijsieodrzeczywistosci.blogspot.com/p/opowiadanie.html

2 komentarze: