No więc tak. To jest wstęp do mojego opowiadania. Będzie ono o wszystkim. Postaram się, żeby Wam się podobało.
Główni bohaterzy :
~. Wiktoria
~. Kamila
~. Antek
~. Inni
- Rozdział pierwszy.
Pomyślałam chwilkę, i nie przypominałam sobie, żebym się uśmiechała. Ale co tam, raz się żyje. Nie lubiłam go, ale robi dobre wrażenie.
- Ejj, maleńka. Gdzie Twoi rodzice?- zaśmiałam się i starłam z jej policzka jego ślinę.
- Oj tam, oj tam. Teraz się tym przejmujesz?- zaczęła się śmiać, i chyba miała nadzieję że jej rodzice się o tym nie dowiedzą.
- No jak to ? Przecież oni Cię zabiją!- spojrzałam na nią z powagą. - Tylko nie myśl sobie, że ja będę to sprzątać.- Zaśmiałam się i spojrzałam na nią.
- Luzik, moi starsi są na mazurach. Wracają w poniedziałek. Wiesz, a co do sprzątania, to wynajmę sprzątaczkę. Chyba, że ty chcesz zarobić.- powiedziała Kamila i zaczęła się śmiać.
- Hahahaha. Bardzo śmieszne. - przewróciłam oczami i walnęłam ją lekko w rękę. - Człowieku, ogarnij się i nie pij już! Ja dopiero przyszłam, a Ty już obmacujesz się z tamtym.- uniosłam prawą brew do góry i spojrzałam się na przyjaciółkę jak na debila.
- Dziecko me drogie, jest sobota. Trzeba się bawić.- spojrzała na mnie i pocałowała mnie w usta.
- Twoja zabawa, ja już ją znam- odparłam uśmiechając się.- No dobra, chodźmy. Jak to Ty mówisz " kulturalnie się pobawić "
No i wtedy weszłyśmy z powrotem do domu. Nie powiem, trochę zmarzłyśmy. Był to środek zimy. A my wyszłyśmy na dwór. Ona to pewnie wiele nie odczuła, była tak pijana, że się z resztą wcale nie dziwię. Gdy tam weszłam, nie wiedziałam gdzie się schować. Nikogo nie znałam, a nie widziałam żadnego chłopaka, z którym mogłabym zagadać. Ale nagle ktoś złapał mnie za ramię. Myślałam że to Kamila, więc szybko się odwróciłam i jak to my... Chciałam złapać ją za cycka. Gdy się odwróciłam, zobaczyłam Antka.
- Ooo hej. - uśmiechnęłam się do niego. - Przepraszam, że obmacuje Ci cycka, ale myślałam, że Ty to Kamila... - urwała w połowie zdania i poklepała go po klacie. - Sprawdzam tylko, czy pakujesz.- poruszyła brewkami i spojrzała na jego klatkę piersiowa. - Ja to tak w ogóle jestem Wiktoria.
- Tak tak. Wiem. Ja Cię znam, nie wiem czy Ty mnie, ale ja Cię obserwuje od dłuższego czasu.
- Emm, czyli mam się bać?- spojrzała na niego z dziwną miną.
- Nie, no coś Ty. Po prostu jesteś słodka.
- Skąd wiesz, że jestem słodka?- zaśmiałam się.
- Myślę tak, bo za każdym razem jak koło Ciebie przechodzę, to tak uroczo się uśmiechasz...
Ps: całość opowiadania jaką do tej pory napisałam, znajdziesz: http://oderwijsieodrzeczywistosci.blogspot.com/p/opowiadanie.html
Ciekawie się zaczyna :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie jak na razie. Będę czytać dalej ; )
OdpowiedzUsuń